środa, 27 marca 2013

Przygarnij zwierzaka :)

Jako szanująca się kobieta praktyczna, regularnie odwiedzam secondhand'y. Ostatnio natrafiłam na cudną zasłonkę do dziecięcego pokoju ze zwierzakami.
Plan co do losu zwierzaków nasuwał się sam: wyciąć, podszyć, pokombinować i będą podusie jak znalazł.
Zwierzaki prezentują się tak:
piesek

kotek

świnka

ptaszek

owieczka

myszka

Okazało się jednak ,że zwierzaki wprawiają w zachwyt nie tylko maluchy ale i dużych.. i powstała studencka torebka dla mojej osobistej fotografującej :)


 W związku z powyższym doszłam do wniosku, że nie należy ograniczać przyszłości w/w zwierzaczków do jednej formy użytkowej- postanowiłam więc, że  to Wy odwiedzający zadecydujcie jaki dalszy los przypisany będzie moim "pupilom".
Czekam na pomysły :)



sobota, 16 marca 2013

kolorowo

 Trochę ostatnio różnych zawirowań bardzo pozytywnych zresztą ;)
Poza dopiętą umową najmu z której bardzo się cieszę bo i fajni ludzie zalogują się ze swoim nowym sklepem w centrum  , to spotkanie na Latajacych Kręgach- przyjemnie inspirujące.
Spotkało się nas kilkanaście kobiet, każda z innym pomysłem na życie , różnymi doświadczeniami: jedne prowadzą firmę spełniając się w tym co robią, drugie właśnie rzuciły życie korporacyjne aby postawić na siebie, inne dopiero marzą o tym jak to by pięknie było robić co się lubi i z tego żyć.
Kobiety inspirujące, niosące różne piękne historie w sobie... I tak sobie wyobraziłam: jakby każda z nas określiła się w jakimś symbolu, barwie i wyraziła to w tkaninie - jaki piękny patchwork by powstał z ich historii- prawdziwy latający dywan!
Pomyślę o tym jeszcze... kto wie.
A na razie wynurza się spod igły w maszynie wiosna : kolorowo, pięknie i wzruszająco.
I tak powstały zestawy dla wrażliwych kobiet oczywiście :)

Niezbędnik absolutny
- chustecznik na łzawe kino
- mała kosmetyczka na zestaw obowiązkowy do przypudrowania noska :)


poniedziałek, 11 marca 2013

sposób na resztki

"Wszystko się może przydać"  to powiedzonko używane często przez moja Babcię rozbrzmiewa nieraz mi w głowie. a szyjąc, zbiera się tych skrawków za małych aby stanowiły samodzielny materiał na coś kolejnego, za dużych jednak by wylądowały w koszu. I tak zbieram, magazynuję, upycham.
Ostatnio jednak doszłam do wniosku,że należy się z tymi "skarbami się rozprawić:
 - posortowałam;
 - poskładałam;
 - poukładałam kolorami;
 - .. i trochę poszyłam
Oto moje recyclingowe cudeńka:



znajomo wyglądają? ;)





Moja córcia też się załapała przy okazji na mały souvenir ... a właściwie to króliczek:



Babcia miała jednak rację: wszystko się może przydać...:)





środa, 6 marca 2013

kosmetyczki


Czasami zabieram się za uszycie czegoś bo chcę wypróbować jakiś nowy wzór bądź coś mi w łepetynie zaświta i nie daje spokoju- do momentu materializacji.
Jednak gdzieś z tyłu głowy mam obraz konkretnego adresata, dla którego mógłby to być przyjemny prezent.
W taki sposób powstały poniższe kosmetyczki:


Jednak o wiele przyjemniejszą okolicznością jest sytuacja , kiedy tworzę coś dla konkretnej osoby, wiem coś o niej samej, o jej zainteresowaniach. Wdzięcznym tematem do takiej twórczości są dzieci.
Właśnie miałam przyjemność podumać trochę nad dwoma małymi panami:


przy okazji wypróbowałam technikę PP- zachwalaną przez Eksperckie Jajko :)


Chyba nie ma najmniejszych wątpliwości co do przedmiotu zainteresowań chłopców :)

poniedziałek, 4 marca 2013

były sobie koszule

Pasją równie zajmującą mnie i to niezmiennie od wielu lat jest genealogia- to nie tylko wywód przodków, których portrety z dumą wywiesimy nad kominkiem obok zasłużonego poroża, a w luźnej pogawędce rzucimy od niechcenia, że nasz prapra też asygnował Kosnstytucję 3-maja wracając z pól bitewnych spod Grunwaldu.
Dla mnie to odnajdywanie historii dawno zapomnianych tudzież ubranych w przyzwoitsze kwiatki, to odnajdowanie własnej tożsamości i miejsca na ziemi, to w końcu dbanie o pamięć o tych , którzy gdzieś tam uczestniczyli ( nawet pośrednio poprzez geny) w ukształtowaniu mojego domu a w konsekwencji i mnie samej.
Pamięć o moich bliskich skrzętnie przechowuje pielęgnując historie o nich, anegdoty a często rzeczy, drobiazgi, które po nich pozostały.
Ostatnio otrzymałam szczególne dla mnie zadanie od pewnej dziewczyny- 10 koszul jej taty, którego już z nią nie ma a one pozostały. Nie miała sumienia ich wyrzucić a nie za bardzo było komu dać. Poprosiła mnie o uszycie narzuty na łóżko , takiej przytulnej
oto co z nich powstało:



Zostało jeszcze sporo skrawków więc uszyłam dodatkowo podusię:

jednak od samego początku, kiedy tylko otworzyłam paczkę w głowie miałam to:

Mówi się , że po każdym z nas pozostaje tylko taka sterta niepotrzebnych koszul. Można jednak z tych wspomnień o najbliższych utkać całkiem przytulna narzutę...


niedziela, 3 marca 2013

tytułem wstępu

Od zawsze coś dziergałam, szyłam, malowałam, rysowałam wymyślałam. Wywodzę się z domu, gdzie kobiety od pokoleń zawsze coś wytwarzały, kroiły, przerabiały ,wymyślały. Tak już mamy.
Aktualnie zostałam zarażona patchworkiem i wszystkim co krąży wokół tego pojęcia. Co prawda moja rodzona ciotka ( pieszczotliwie nazywana w domu Jajkiem) ostrzegała mnie ,żebym dobrze się zastanowiła bo to droga w jedną stronę - nie zastanowiłam się no to mam- składowisko różnych szmat, szmatek tudzież innych koronek w szafce kuchennej - skoro wiertarkę można trzymać w lodówce...
Gotując obiad wymyślam kolejną poduszkę, opiniując umowę najmu klienta dobieram kolory w głowie a robiąc sobotnie zakupy przepadam w pobliskiej pasmanterii.
Trochę tego zaczyna się robić coraz więcej, postanowiłam więc podzielić się moimi małymi działaniami z innymi.
Na początek może moje podusie dla dzieciaków: