poniedziałek, 29 kwietnia 2013

filcowo

A z filcem było tak.
Jakieś parę  miesięcy temu na jednym z moich "obchodów" po sklepach z tkaninami na wyprzedaży nabyłam drogą kupna kawałek rudego , grubego filcu - w ślad za mottem "wszystko się może przydać".
Filc leżał i nabierał mocy urzędowej.... aż nabrał.
Powstało kilka etui do okularów szumnie przeze mnie nazwanymi okularnikami. Ozdobiłam je gotowymi aplikacjami- również z filcu.

Nabrałam apetytu i postanowiłam spróbować z innymi kolorami. Okazało się jednak, że filc techniczny zaczyna być towarem deficytowym - szczególnie w ilościach detalicznych. Owszem , sporo jest w sieci dostawców filcu ale: albo mają filc trochu za miękki ( tzw dekoracyjny, choć grubość niby ta sama) albo astronomiczne ceny, których nie za bardzo mnie zachęcają zważywszy, że to pierwsze próby. Dorwałam w końcu jeden punkt w Krakowie - pan w sklepie tłumaczył mi zawiłości produkcji tego tworzywa- zrozumiałam tylko tyle, że w Polsce się nie opłaca i sprowadza z Niemiec... hmm im się opłaca.



I tak powstały kolejne okularniki, tym razem z moimi aplikacjami zainspirowanymi Ziomkiem- naszym osobistym kotem.






2 komentarze:

  1. Pisałam już, że wyczarowujesz CUDEŃKA???
    Doprawdy? ;P
    No cóż... skoro tak to muszę się powtórzyć, albowiem jestem niezmiennie zachwycona patrząc na Twoje dzieła :D
    Mada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuje za kolejne słowa uznania :) a jakże motywujące takie zachwyty !!!!

      Usuń