A z filcem było tak.
Jakieś parę miesięcy temu na jednym z moich "obchodów" po sklepach z tkaninami na wyprzedaży nabyłam drogą kupna kawałek rudego , grubego filcu - w ślad za mottem "wszystko się może przydać".
Filc leżał i nabierał mocy urzędowej.... aż nabrał.
Powstało kilka etui do okularów szumnie przeze mnie nazwanymi okularnikami. Ozdobiłam je gotowymi aplikacjami- również z filcu.
Nabrałam apetytu i postanowiłam spróbować z innymi kolorami. Okazało się jednak, że filc techniczny zaczyna być towarem deficytowym - szczególnie w ilościach detalicznych. Owszem , sporo jest w sieci dostawców filcu ale: albo mają filc trochu za miękki ( tzw dekoracyjny, choć grubość niby ta sama) albo astronomiczne ceny, których nie za bardzo mnie zachęcają zważywszy, że to pierwsze próby. Dorwałam w końcu jeden punkt w Krakowie - pan w sklepie tłumaczył mi zawiłości produkcji tego tworzywa- zrozumiałam tylko tyle, że w Polsce się nie opłaca i sprowadza z Niemiec... hmm im się opłaca.
I tak powstały kolejne okularniki, tym razem z moimi aplikacjami zainspirowanymi Ziomkiem- naszym osobistym kotem.
Pisałam już, że wyczarowujesz CUDEŃKA???
OdpowiedzUsuńDoprawdy? ;P
No cóż... skoro tak to muszę się powtórzyć, albowiem jestem niezmiennie zachwycona patrząc na Twoje dzieła :D
Mada
bardzo dziękuje za kolejne słowa uznania :) a jakże motywujące takie zachwyty !!!!
Usuń