poniedziałek, 4 marca 2013

były sobie koszule

Pasją równie zajmującą mnie i to niezmiennie od wielu lat jest genealogia- to nie tylko wywód przodków, których portrety z dumą wywiesimy nad kominkiem obok zasłużonego poroża, a w luźnej pogawędce rzucimy od niechcenia, że nasz prapra też asygnował Kosnstytucję 3-maja wracając z pól bitewnych spod Grunwaldu.
Dla mnie to odnajdywanie historii dawno zapomnianych tudzież ubranych w przyzwoitsze kwiatki, to odnajdowanie własnej tożsamości i miejsca na ziemi, to w końcu dbanie o pamięć o tych , którzy gdzieś tam uczestniczyli ( nawet pośrednio poprzez geny) w ukształtowaniu mojego domu a w konsekwencji i mnie samej.
Pamięć o moich bliskich skrzętnie przechowuje pielęgnując historie o nich, anegdoty a często rzeczy, drobiazgi, które po nich pozostały.
Ostatnio otrzymałam szczególne dla mnie zadanie od pewnej dziewczyny- 10 koszul jej taty, którego już z nią nie ma a one pozostały. Nie miała sumienia ich wyrzucić a nie za bardzo było komu dać. Poprosiła mnie o uszycie narzuty na łóżko , takiej przytulnej
oto co z nich powstało:



Zostało jeszcze sporo skrawków więc uszyłam dodatkowo podusię:

jednak od samego początku, kiedy tylko otworzyłam paczkę w głowie miałam to:

Mówi się , że po każdym z nas pozostaje tylko taka sterta niepotrzebnych koszul. Można jednak z tych wspomnień o najbliższych utkać całkiem przytulna narzutę...


1 komentarz:

  1. Piekne ! Gratuluje pomyslow i zycze powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń