W zasadzie wiele z moich
"uszytków" jest inspirowanych światem dzieci. Głównie moich własnych
ale i te nie własne stają się przyczynkiem do popełnienia jakiegoś
"czegoś". Jest w tym wiele z wchodzenia w obszar bajki, dzieciństwa,
magii , gdzie wszystko może się wydarzyć.
To co mi sprawia chyba największą
radość, to pierwsza reakcja na właśnie
ukończony prezent. Jak łatwo się domyśleć , głównie mówię tutaj o swojej Luśce
:)
Kiedy o poranku przywitałam ją moją pierwszą poduchą (
oczywiście dla niej ) nie było żadnych pytań tylko rozanielone: MOOJEEEE ,po
czym wtuliła się i przez dłuższą chwilą było w domu jak makiem zasiał .
Kiedy problematyczne stało się noszenie mazaków (z dotychczasowego wypadały) w nocy powstał nowy:
Od tej chwili stał się obowiązkowym wyposażeniem do przedszkola :).
Zdarzają się również spontaniczne akty radości popełnione przez trochę wyrośnięte już dzieci na widok np ukochanej żyrafki :)
Myślę sobie, że taki uśmiech to jest COŚ i jest wart baardzo wiele...
Dzień dziecka tuż, tuż -. warto podumać aby się na takie kolejne COŚ załapać:)
sympatyczny piórniczek :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU Ciebie to same cudeńka są :)
OdpowiedzUsuńI tak sobie myślę, że te kolorowe arcydzieła nie tylko zachwycają, ale i pobudzają optymizm i wyobraźnię u swoich przyszłych właścicieli :))))
Anonimowa Mada